Orlen zamroził ceny paliw, ale przewoźnicy muszą i tak kupować droższy olej napędowy u hurtowników. Państwowa ingerencja w rynek paliw może pogorszyć sytuację sektora transportowego.
Cud przy dystrybutorze? Nie, idą wybory
Jarosława Dłużaka, prezesa spółki logistycznej Logiant, zastaję akurat przy analizie dokumentów sprzedażowych za poprzedni miesiąc. Spółka jest operatorem logistycznym, więc prezes Dłużak ma pełen ogląd sytuacji w łańcuchach dostaw.
- Jarosław Dłużak
- Prezes spółki logistycznej LOGIANT Sp. z o.o.
- Liczba zleceń transportowych spada z miesiąca na miesiąc. Rozmawiam z kolegami z branży i wszyscy mają podobnie. Teraz dobija nas także sytuacja na rynku paliwowym.
O czym mówi prezes Dłużak? O tym samym, co ostatnio cały sektor transportowo-logistyczny, czyli chaosie związanym ze sprzedażą oleju napędowego w Polsce. Szczęśliwcy kupują zakontraktowanego diesla w Orlenie, a pozostali znacznie drożej u sprzedawców hurtowych.
- Jarosław Dłużak
- Prezes spółki logistycznej LOGIANT Sp. z o.o.
- Obawiam się, że słono zapłacimy za aktualne sztuczne zamrożenie cen, bo podwyżki jesienią mogą wynieść nawet 30 procent.
O tym, że polskie ceny paliw zaczynają odbiegać od europejskiej średniej zauważyli nawet eksperci paliwowi prestiżowego Goldman Sachs, a analitycy zaczęli szybko łączyć kropki i doszli do wniosku, że doszło do państwowej ingerencji w rynek paliw. I dziś przestrzegają, że kontynuowanie takiej polityki może zaprowadzić nas do wariantu węgierskiego, czyli kryzysu paliwowego.
- Marek Loos
- Redaktor naczelny czasopisma Transport Manager
- Państwowa ingerencja w rynek najczęściej kończy się źle. W listopadzie 2021 r. rząd Viktora Orbana wprowadził limit cen na paliwo, aby chronić dochody obywateli i nie napędzać kryzysu. To niewiele dało, a wręcz przyniosło odwrotne skutki. Po uwolnieniu cen paliwa kryzys gospodarczy się pogłębił, a inflacja mocno wzrosła.
Rynek dwóch prędkości
Czy Polsce rzeczywiście grozi podobny scenariusz? Niewykluczone, choć trzeba dodać, że formalnie nie wprowadzono limitu cen na stacjach paliwowych. Mechanizm zastosowany przez państwowy Orlen, który kontroluje około 65 procent rynku paliw w Polsce, jest bardziej subtelny, choć efekty tej subtelności mogą być równie druzgocące, jak przed chwilą na Węgrzech. Zdaniem ekspertów, wszystko wskazuje na to, że krajowy potentat po prostu dopłaca do hurtowo sprzedawanego paliwa, aby nie dopuścić do radykalnych podwyżek paliwa przed wyborami parlamentarnymi 15 października br.
Na giełdach światowych ceny ropy naftowej osiągają tegoroczne rekordy (90 dolarów za baryłkę), a sprzedawany w Polsce olej napędowy należy do najtańszych w Europie. No dobrze, ale co w tym złego?
- dr Jakub Bogucki
- Redaktor naczelny e-kwartalnika „NA STACJI PALIW”, analityk rynku paliwowego
- Mamy w Polsce obecnie rynek paliwowy dwóch prędkości. Cena paliwa importowanego jest znacznie wyższa od ceny proponowanej przez Orlen. Tyle że w cenie proponowanej przez Orlen paliwa kupić się nie da.
Polskie rafinerie zaopatrują w benzynę i olej napędowy około 70 procent rynku. Resztę trzeba sprowadzać z zagranicy, tyle że już po cenie rynkowej, bez orlenowskich dopłat do każdego metra sześciennego dla wcześniej zamówionych dostaw. To właśnie ,,rynek dwóch prędkości’’, o którym wspomina dr Bogucki. Ta sytuacja stanowi nie lada wyzwanie dla przewoźników międzynarodowych, którzy nie mogą zastosować klauzuli paliwowej w swoich umowach z klientami. Nie mogą, bo klauzule odwołują się do cen hurtowych podawanych na stronie Orlenu. A podawane tam od początku lipca ceny coraz bardziej odbiegają od wyceny rynku.
Hurtownicy: musisz nam dopłacić
- Maciej Wroński
- Prezes Związku Pracodawców Transport i Logistyka Polska
- Problem mają głównie więksi przedsiębiorcy transportowi, którzy kupują paliwo w hurcie i wykonują przewozy w ramach długoterminowych kontraktów. Cena za przewóz jest bowiem w kontraktach indeksowana według wysokości ceny hurtowej oleju napędowego na polskim rynku. Do dużych firm transportowych tylko część paliwa dostarczana jest w ramach długoterminowych umów zawartych z dostawcami paliw. Resztę muszą dokupić na rynku spotowym, bez wcześniejszych umów. I tu okazuje się, że wobec zaniżenia ceny hurtowej oleju napędowego nikt nie kwapi się do hurtowej sprzedaży. W konsekwencji, aby dokupić paliwo w dużych ilościach, trzeba płacić dużo wyższe kwoty niż sugeruje to oficjalna cena hurtowa.
Doszło do sytuacji kuriozalnej, w której przewoźnicy, rolnicy, itd. podjeżdżają pod dystrybutory na stacjach benzynowych, bo cena na stacji jest konkurencyjna w stosunku do ceny zaproponowanej przez dostawcę hurtowego. A właściciele firm transportowych dodają, że nierynkowa cena paliwa odbija się także niekorzystnie na rozliczeniach z dostawcami kart paliwowych.
- dr Jakub Bogucki
- Redaktor naczelny e-kwartalnika „NA STACJI PALIW”, analityk rynku paliwowego
- Cena paliwa podawana na stronie Orlenu była zawsze benchmarkiem cenowym, na podstawie którego dostawcy ustalali cenę sprzedaży hurtowej i doliczali rabaty. Dziś sytuacja się odwróciła. To hurtownicy żądają dopłaty do ceny wyjściowej podawanej na stronie Orlenu. Podobnej sytuacji na polskim rynku paliwowym nie pamiętam.
W sprawie anormalnej sytuacji na rynku hurtowej sprzedaży paliw Transport i Logistyka Polska zwrócił się bezpośrednio do premiera Morawieckiego. Kancelaria Premiera przekazała następnie pismo Ministerstwu Aktywów Państwowych, któremu podlega Orlen, a ministerstwo przesłało do… Polskiego Koncernu Naftowego Orlen.
- Maciej Wroński
- Prezes Związku Pracodawców Transport i Logistyka Polska
- Nie chcę nawet komentować sytuacji, w której rząd umywa ręce od realnego problemu gospodarczego. A przesłanie pisma skierowanego do władz państwowych do spółki prawa handlowego jest dla mnie czymś kuriozalnym. Poza tym w sposób oczywisty niezgodnym z obowiązującym w Polsce porządkiem prawnym.
Orlen umywa ręce
A co na całą sytuację odpowiada nasz krajowy potentat paliwowy? Na liczne pytania dziennikarzy, ekspertów paliwowych i organizacji niezmiennie tak samo. – Dostawy benzyny i oleju napędowego na stacje Orlen przebiegają bez zakłóceń. W ostatnich dniach odnotowaliśmy zwiększony popyt na paliwo, co miało związek z końcem letniej promocji cenowej – czytamy w oficjalnych komunikatach. Ani słowa o ograniczonej dostępności paliwa w sprzedaży hurtowej, ani odniesienia do zarzutów o celowy dumping cenowy. Tymczasem eksperci nie mają wątpliwości: po wyborach ceny paliwa zostaną uwolnione i doszlusują do cen europejskich.
Dawid Czopek, ekspert rynku paliwowego w Polaris FIZ, potwierdza coraz powszechniejsze przekonanie, że obecna sytuacja to odbezpieczony granat, który eksploduje po wyborach. Zgadzają się z nim inni eksperci, ale także bezpośredni uczestnicy rynku transportowo-logistycznego.
- Jarosław Dłużak
- Prezes spółki logistycznej LOGIANT Sp. z o.o.
- Nasi przewoźnicy jeżdżą także za granicą, więc dostrzegamy wyraźną dysproporcję między cenami oleju napędowego. Poza Polską tankowanie kosztuje prawie 30 procent więcej, widzimy to na fakturach. Wysokie ceny na giełdach paliwowych oraz coraz słabsza złotówka w wyniku decyzji Rady Polityki Pieniężnej może zaowocować dużą podwyżką cen paliwa po wyborach.
To całkiem realny scenariusz, chyba że państwowemu gigantowi (a przy okazji nam wszystkim) dopisze szczęście i do końca roku ceny na giełdach światowych zaczną powoli spadać. Obecnie na rynku dostaw ropy panuje względny spokój, a na horyzoncie nie widać niepokojących wydarzeń, które mogłoby spowodować gwałtowne podwyżki surowca.
- dr Jakub Bogucki
- Redaktor naczelny e-kwartalnika „NA STACJI PALIW”, analityk rynku paliwowego
- Wprawdzie porozumienie Rosji i Arabii Saudyjskiej doprowadziło do podwyżki cen ropy, ale stało się tak w warunkach ograniczonego popytu. W Europie spada produkcja przemysłowa, a Chiny nie obudziły się jeszcze z popandemicznego letargu. Taka sytuacja nie skłania do podwyżek cen ropy naftowej. Ale trudno jednoznacznie zawyrokować, jak zachowa się w najbliższych miesiącach rynek paliw.
Efekt domina po wyborach?
Obecna sytuacja w Polsce, czyli wspomniany rynek dwóch cenowych prędkości, a także to wszystko, co może się wydarzyć późną jesienią i zimą stanowi jednak poważne zagrożenie dla łańcuchów dostaw oraz kondycji polskiego transportu międzynarodowego. Obaw o kondycję sektora nie ukrywa Marek Loos z Transport Managera.
- Marek Loos
- Redaktor naczelny czasopisma Transport Manager
- Polska jest transportowym liderem w Europie, ale podobna ingerencja w wolny rynek paliw może się całej branży odbić mocną czkawką. Po wybuchu wojny w Ukrainie i skokowej podwyżce cen paliwa, stało się ono kluczowym elementem kosztów firmy przewozowej. Państwowe dopłaty mogą skończyć się skutkiem odwrotnym od zamierzonego: po uwolnieniu cen może dojść do szybkiego pogrążenia sektora transportu, co odczujemy następnie za sprawą wysokich cen na półkach sklepowych.
Analitycy i ekonomiści powtarzają, że koszty paliwa są jednym z istotnych kosztów produktu, a niepewna sytuacja na rynku paliwowym może wprowadzić niepotrzebny chaos w gospodarce. Potwierdzają to także doświadczenia menedżerów logistyki. – Niepewność związana z kosztami paliwa dotyczy nie tylko przewoźników, ale całego łańcucha dostaw – mówi Jarosław Dłużak, prezes spółki Logiant. – Firmy często ograniczają produkcję albo zatrzymują towar w magazynie, bo nie potrafią skalkulować ostatecznych kosztów produktu, który ma się np. pojawić na listopadowej promocji w sieci handlowej – dodaje.
- Jarosław Dłużak
- Prezes spółki logistycznej LOGIANT Sp. z o.o.
- Niepewność związana z kosztami paliwa dotyczy nie tylko przewoźników, ale całego łańcucha dostaw. Firmy często ograniczają produkcję albo zatrzymują towar w magazynie, bo nie potrafią skalkulować ostatecznych kosztów produktu, który ma się np. pojawić na listopadowej promocji w sieci handlowej.
Póki co, każdy robi swoje, a mali przewoźnicy zacierają ręce, bo mogą kupować taniego diesla na stacjach paliw. To szczęśliwcy, którzy nie są uzależnieni od zakupów hurtowych, a klientów pozyskują głównie na rynku spotowym. Do czasu jednak, bo ,,cud w Orlenie’’ niebawem dobiegnie końca, a ciężarówki przecież muszą ponownie zatankować.
- Maciej Wroński
- Prezes Związku Pracodawców Transport i Logistyka Polska
- Kondycja firm transportowych jest coraz słabsza, a utrzymujące się dłużej problemy na rynku paliw mogą być dla niektórych przedsiębiorstw kroplą, która przepełni czarę goryczy. Wiele firm może zamknąć rok ujemnym wynikiem finansowym.